trwa inicjalizacja, prosze czekac...Forum Ginekologiczne


Armenia
Reportaż
Szkolenia EVS
Dla Turysty
Mój projekt
Warto zobaczyć
Lektury o Kaukazie
O mnie
Kontakt
Fundacja im. Roberta Schumana
Wrzesień
Pazdziernik
=> 1.10.2010
=> 3-4.10.2010
=> 6.10.10
=> 7.10.10
=> 8.10.10
=> 9.10.10
=> 10.10.10
=> 11.10.10
=> 12.10.10
=> 14.10.10
=> 16.10.10
=> 17.10.10
=> 20.10.10
=> 21.10.10
=> 22.10.10
=> 23.10.10
=> 25.10.10
=> 27.10.10
=> 28.10.10
Listopad

09.10.10


   Wstalismy pozno, bo i pozno poszlismy spac. W koncu sobota :-) Wzielismy plecaki i ruszylismy do centrum. Tam spotkalismy sie z przyjaciolmi Garika –Arminem i Vahagnem. Choc to nie nasza pierwsza wizyta w stolicy, wlasciwie zawsze bylismy tu przelotem i nie mialysmy jeszcze okazji by cokolwiek zobaczyc. Najwyzszy czas na zwiedzenie miasta. A przynajmniej tych miejsc, ktorych nie wypada nie widziec bedac w Armenii. Najpierw udalismy sie w okolice Opery czyli najprawdziwsze CENTRUM. Potem koscioly. Nastepnie poszlismy do Generalnego Muzeum Narodowego –miejsca, ktore goruje w czolowkach gazet, zajumje honorowe miejsce na pierwszych stronach ksiazek historycznych o Armenii i mojego przewodnika turystycznego w zakladce “czego nie mozna przegapic”. Szczerze mowiac srednio mialam ochote na zwiedzanie obiektow zamknietych w taka pogode. Moglam przystac na koscioly, bo tam tylko wchodzisz i wychodzisz, ale zeby tracic dwie godziny slonecznego popoludnia na ogladaniu zabytkow!? Strata czasu. Jednak spedzilismy tam trzy godziny i jeszcze mi bylo malo… Wcale nie chcialam stamtad tak szybko wychodzic, bo to muzeum jest inne niz wszystkie, w ktorych dotad bylam…

   Niestety, nie moglismy robic zdjec, ale co zobaczylismy to nasze. Najwieksze wrazenie zrobily na mnie stroje noszone przez ludzi przed wiekami a wlasciwie tysiacleciami(calkiem niedawno znaleziono tez starego skorzanego buta -teraz wypchanego slona); stare meble ulozone w taki sposob by odzwierciedlaly dawne pokoje; gliniane i porcelanowe, recznie zdobione naczynia; rekonstrukcje wozow, zaprzegow konnych z wielkimi drewnianymi, krzywymi kolami; mnostwo recznie robionych figurek zwierzt i ludzi; zabawki dla dzieci. Jednen pokoj przepelniony starymi, zlotymi zegarami, inny bizuteria. Nastepny poswiecny latom 1915* (kiedy Turcy wymordowali miliony Ormian ze wzgledu na odmienna religie), oraz 1988**, kiedy mialo miejsce potezne trzesienie ziemii w Armenii. A wszystko to udokumentowane zdjeciami ofiar, zdjeciami z miejsc tragedii.

   Gdy wyszlismy z muzeum, niespodziewanie natknelismy sie na Johnatana, choc nawet nie wspominalismy mu, ze znajdziemy sie w tych okolicach. Razem poszlismy ma ‘Wernisaz’ –miejsce, gdzie zwykle turysci kupuja pamiatki. Najwieksze targowisko w Armenii. Jak Boga kocham -takiej ilosci dupereli i innych kiczowatych przedmiotow w jednym miejscu jeszcze w zyciu nie widzialam.

   Bardzo spodobal mi sie jeden stragan. Sprzedawano tam recznie rzezbione w drewnie, instrumenty muzyczne. Glownie flety i bebny. Bylo tez pare gitar, skrzypcow i jeszcze wiele dziwnych, tradycyjnych ormianskich sprzetow, ktore nawet jesli potrafilabym nazwac, podejrzewam, ze OWE nazwy nie powiedzialyby za duzo ludziom z Europy. Jednak ceny adekwatne do jakosci –niestety nie na moja kieszen. Moja uwage przykuly tez obrazy, ktore z kolei, z przyczyn mi nie znanych (moze kradzione) byly az smiesznie tanie. Jeden przedstawial karykature Erewania. Tak mi sie spodobal, ze przez mgle zobaczylam go nawet na scianie w moim pokoju. Niestety moja wyobraznia nie jest az taka bujna. Magiczna chmurka rozproszyla sie gdzies w momencie, gdy  probowlam ulokowac dzielo sztuki w marszrutce…

   Kiedy porzadnie zaburczalo nam w brzuchach wstapilismy do baru mlecznego. W srodku cisza jak makiem zasial. Albo ludzie byli tak glodni, ze nie chcieli tracic czasu na rozmowe, albo pokloceni, albo przyjeli sobie do serca rosyjskie przyslowie wypisane na tabliczce wiszcej nad wejsciem: “Kagda ja jem -ja gluch i niem”. Zamowilam sobie lagmadzo. A wlasciwie to cztery (bo male byly) (no… i smakuja… ). Do tego, szczerze zdziwieni (ze jeszcze nie probowalam) koledzy Ormianie polecili mi ‘tun’. Tun -to napoj, ktory (zaraz po napojach wyskokowych) cieszy sie najwiekszym powodzeniem wsrod Ormian. Nie trudno zgadnac dlaczego –pochodzi z Armenii. To yogurt naturalny z mleka owczego, z dodatkiem kostek lodu i wody. Szczerze mowiac juz wiecej wolalabym go nie pic.

    Po kolacji poszlismy w miejsce, w ktore grzechem byloby nie pojsc. Zwlaszcza wieczorem. Moje ulubione miejsce. Kaskada. Kupilismy sobie ormianska KILIKIJE (piwo) i weszlismy na sama gore. Tego widoku nie mozna opisac. Wydawac by sie moglo, ze obejmujemy wzrokiem caly Erewan. Tyle drobnych, kolorowych swiatel. Oswietlone witryny sklepow; malutkie samochody wsrod ktorych przemykaja kolyszace sie, wiecznie przepelnione marszrutki; podswietlona reklama truskawkowych lodow‘Grand Candy’; zatloczone przystanki autobusowe; domy i hotele pelne gosci. Lubie spacerowac po duzych miastach, po zmroku. Zwlaszcza takich jak to. Swiat wydaje mi sie wtedy wiekszy. Mysle o tym, ilu ludzi tutaj zyje, ile innych scenariuszy napisalo zycie, ile tu radosci i ile problemow. Mysle o tym, ile jeszcze nie widzialam i ile zobacze. Co juz osiagnelam i ile jeszcze musze sie nauczyc. Mam dziwne wrazenie, ze jeszcze ‘tyle’ przede mna. A kaskada jest na tyle magicznym miejscem, ze zmusza do refleksji. Przyrzeklam sobie, ze jeszcze tu wroce…

   Kiedy zrobilo sie na tyle pozno, ze temperatura obnizyla sie do niebezpiecznego minimum w jakim moge spoczywac w bezruchu, schowalismy sie w rosyjskiej kawiarence ‘Zalotoj Czajnik ’. Ogrzalismy sie cynamonowa herbata z miodem. Sprobowalam tez nalesnika z czekolada, migdalami i bananem (nie bylam glodna, ale nie moglam sie powstrzymac, bo pani obok go jadla). W miedzyczasie dostalismy sms-a od Nikolaja, ze czeka na nas w mieszkaniu i jak chcemy pojsc dzis spac, to mamy sie pospieszyc, bo ochroniarz zaraz zamyka bramy i obcych nie wpuszcza. Pawdziwy straznik z krwi i kosci. Takich ze swieca szukac! Tak przejal sie swoja nowa praca, obowiazkiem jaki spoczywa na jego barkach, ze jak tylko widzi ‘nietutejszych’ w poblizu osiedla zaraz dzwoni na policje. Wczoraj mielismy z nim konfrontacje. Oko w oko. Wyszlismy z tego calo. Ale tak… to mial byc ostatni raz… Ostatni raz by wracac o 24:00.


*Ludobójstwo Ormian

“Od 1915 r. w rzadzie mlodotureckim zasiadali nacjonalisci: Enwer Pasza, Talaat Pasza i Dzemal Pasza, ktorzy  15 kwietnia 1915 r. wydali oficjalny rozkaz: od 24 kwietnia rozpoczac masowa eksterminacje narodu ormianskiego. Postanowiono wysiedlic Ormian z ich siedzib i pedzic ich w kierunku pustyni Dejr-ez-Zor. Jeszcze przed wyruszeniem w droge zabijano mlodych mezczyzn, by ci nie stawiali pozniej oporu, mlode kobiety sprzedawano do haremow(domy ubliczne). Przyjecie przez nie islamu niekiedy moglo uratowac przed smiercia. Pedzonych ludzi (glownie starcow, kobiety i dzieci) pozostawiano bez jedzenia i wody, slabych dobijano i wrzucano do rzeki. Napasci Kurdow na kondukty, smierc w wyniku powiedzenia, utopienia, zakopania zywcem, rozprucia nozem, nabicia na szable i inne wymyslne sposoby zadawania cierpien przez sadystyczne hordy Turkow i Kurdow –to byl los ormianskiego narodu. W wyniku zaplanowanej i przeprowadzonej przez Turkow ekstreminacji zginelo 1.2 mln. Ormian. Czesc uciekla i rozproszyla sie po swiecie. Jak mogli, bronili sie przecizm fanatyzmowi i nacjonalizmowi tureckiemu”.

“Z  1.8 miliona Ormian zamieszkujacych Armenie Zachodnia 600 tys. zamordowano na miejscu, a 600 tys. Zginelo podczas deportacji. Na Kaukazie schronilo sie 200 tys. osob, 150 tys. uniknelo deportacji (Ormianie  zKonstantynopola i Smyrny), 100 tys. porwano lub w przypadku malych dzieci wychowano w sierocincach tureckich, 150 tys. przezylo deportacje w obozach lub w ukrycu u rodzin tureckich, kurdyjskich, arabskich badz tez zostalo uratowanych –jak Ormianie z Musa Daghu”.

 

Ludobojstwo oczami obserwatorow i uczestnikow:

***

(…) Warunki, w jakich odbywa sie deportacja, wskazuja jasno, ze w rzeczywistosci celem rzadu jest unicestwienie ludnosci ormianskiej w Imperium Osmanskim.

Ambasador Niemiec –Wangenheim, 7 lipca 1915 r.

***

(…) 300 tysiecy osob ma podazyc dalej na poludnie (zachodni Hauran, Rakka, Dejr ez-Zori), aby sie tam “osiedlic”. Po przybyciu do celu, jedyną rzecza, jaka da sie zrobic (…) Brakuje wszystkiego co potrzebne (jest do przezycia). Obozy koncentracyjne nie otrzymaly ani namiotow, ani dostatecznej ilosci maki, ani tez opalu. Same wladze odebraly wiesniakom motyki i lapaty. Nikt nie ma watpliwosci, ze wszyscy zeslancy skazani zostali na smierc.

Konsul Niemiec –A.Hoffmann, 18 pazdziernika 1915 r.

***

Jako, ze nie mozna bylo zlikwidowac tamtego tlumu, zabijajac go, (Zeki Bej) doprowadzil do sztucznego glodu (…), zeslancy zjedli najpierw osly, psyk i koty, a potem trupy koni i wielbladow, by w koncy, kiedy nie znajdowali zupelnie nic do jedzenia, spozywac ludzkie zwloki,najchetniej malych dzieci. Byly to karawany zlozone juz wylacznie z opetanych (…)

Jedna z relacji w ksiazce Yves’a Ternona, Ormianie. Historia zapomnianego ludobojstwa.

***

Kurdowie i zolnierze uprowadzili najpiekniejsze i najladniejsze dziewczeta, sprzedajac je Turkom. Dziewczeta ponizej lat dziesieciu, ktore nie byly silnie zbudowane i piekne zabito lub sprzedawano Turkom do haremow lub wysylano do Konstantynopola na targ publiczny. Wiele mlodych kobiet, ktorych nie uprowadzono, zhanbiono. Stare i chore kobiety pozostawiano przy drodze lub mordowano. (…) Z partyi, liczacej 50 000 osob, pochodzacych z mniejszych miast naokolo erzerum ocalalo zaledwie 1500 a pomiedzy nimi okolo 300 mezczyzn.

Opowiesc  czternastoletniej Aurory Mardiaganian, ktora w 1915 r. przezyla jako jedyna z jej rodzinnego miasta, liczacego przez masakrami 7000 mieszkancow.



* *Trzesienie ziemi w Gyumri:


   Siódmego grudnia 1988r. po raz kolejny natura przypomniala o tym, ze Armenia lezy w równoleżnikowym pasie sejsmicznym, w którym ma miejsce 50% wszystkich trzęsień ziemi na swiecie. Wystąpiło tektoniczne trzesienie ziemi, wywolane –jak większość tych kataklizmow –ruchem przemieszczających się plyt tektonicznych.

   Pierwszy wstrząs o sile 6.9 w skali Richtera odnotowano o godzinie 11:41 i trwał 47 sekund. Kolejny przyszedł 4 minuty pozniej, miał sile 5.4 w skali Richtera. Większość dzieci była wtedy w szkolach, a dorosłych w pracy. Budowane po sowieckiemu pawilony szkol, szpitali rozpadly się jak domki z kart. Ocalaly wiejskie, niskie, ormiańskie domy, ale w nich było wtedy niewielu mieszkańców rejonu Gyumri-Spitak. Miasto Spitak, bedace w epicentrum kataklizmu, zosatalo zrównane z ziemia. Nieco lepiej było w Gyumri, ale ze względu na rozwoj to miasto ucierpialo najsilniej. W rejonie 9-pietrowych wieżowców ocalalo zaledwie ok. 6 blokow. W sytuacji, gdzie ponad polowa wszystkich lekarzy z Gyumri zginala w gruzach gmachow szpitali, rannych ewakuowano do Erywania. Gorbaczow przerwal swoja wizyte w USA i przybyl do Gyumri, by złożyć nierealno obietnice: odbudujemy miasto w ciagu dwoch lat. W odgruzowywaniu pomagal caly swiat. Byli tam tez polscy ratownicy. I z tym kataklizmem, i widokiem morza ruin do dzis wielu Polakom kojarzy się Armenia.
   Z powodu trzesienia ziemi szybko zamknięto elektrownie atomowa w Mecamor. Do tego doszla blokada energetyczna ze strony Azerbejdżanu i Turcji. Ludność najpierw pozbawiona zostala swych domow , a nastepnie ciepla i swiatla. Jak trudne były to lata, świadczyć może chociażby fakt, ze jeden z mostow na Hrazdanie w Erywaniu nazwany był „mostem samobójców” –tak wiele osob tu kończyło swe życie. Liczba ludności Dyumri spadla z 220tys. Do 80tys.

   Zdewastowane miasto powoli podnosi się z gruzow. Wiele rodzin przeprowadzilo się do nowych mieszkan. Ludzie ci przez ponad 15 lat zyli w zadzewialych kontenerach, w których wycięto okna. Z danych na 2001 rok wynikalo, ze ponad 40% ludności wciąż jeszcze zamieszkuje te koncerny. Spora czesc przeniosła się do dzielnicy Ani –zbudowanej przez Rosjan, na polnocny zachod od Gyumri. Odbudowa trwa, ale nie wiadomo, ile jeszcze zajmie podnoszenie się z gruzow i upadku miasta, należącego przeciez do niebogatego kraju.

 

Źródło: „Przewodnik Turystyczny po Armenii”, wyd. Księży Młyn;





Czas w Armenii



Czas w Polsce





Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja